czwartek, 25 lipca 2013

Stumilowy orzechowy las

     Arslanbob - mała wieś niedaleko Jalal-Abadu (bynajmniej nie afgańskiego) słynie głównie z produkcji orzechów włoskich. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że w jej sąsiedztwie rośnie największy orzechowy las na świecie, o powierzchni prawie 60 000 hektarów. Na szczęście nie przyjechaliśmy tu we wrześniu - wszyscy mieszkańcy zbierają wtedy orzechy, a wieś kompletnie się wyludnia. Przynosi to jednak korzyść w postaci 1 500 ton świeżych orzechów.
     Jako, że wieś jest położona w górach, nie brakuje także typowo górskich atrakcji, takich jak możliwość zdobycia górującego nad osadą szczytu Babash-Ata o wysokości ponad 4400 m.n.p.m. Tacy fajni jednak nie jesteśmy i kontentujemy się jedynie spacerem nad 23 metrowy wodospad i punkt widokowy. Po drodze spotykamy turystów, wszyscy są jednak Kirgizami z pobliskich miast, którzy w wolny dzień wybierają się poza miasto. Dojście do wodospadu szczelnie obstawione  jest przez stoiska z lokalnymi przysmakami - kulkami z suszonego (?) sera, które mimo, że wyglądają ciekawie, nijak nam nie smakują.
     Jutro czeka nas długa podróż do Biszkeku. Górska droga, na dystansie ponad 500 kilometrów, pokonuje kilka przełęczy o kilkaset metrów przewyższających najwyższy szczyt Polski...

2 komentarze:

  1. Nareszcie Wasz żywioł - góry! A do Biszkeku marszrutką czy na osiołkach? Nie spieszcie się, macie dużo czasu. Pozdrawiamy, Alfaro159

    OdpowiedzUsuń
  2. "Donkeys are... donkeys!" - dla tych, co wiedzą, o co chodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń