Zastawialiśmy się, czy w ogóle pisać o nas, bo przecież w zasadzie wszyscy, którzy tu zajrzą prawdopodobnie nas znają. Ale niech tradycji blogów stanie się zadość.
Kim jesteśmy? Absolwentami Wydziału Geografii na Uniwersytecie Warszawskim, z wykształcenia i zawodu kartografami. Powoli realizujemy nasze marzenia o podróżowaniu. Podróżowaniu na własną rękę, z plecakami i mapą w kieszeni, zdając się w wielu przypadkach na ślepy traf. Odwiedziliśmy większość krajów Europy, Kaukaz, Syberię, Azję Środkową i Południowo-Wschodnią. I ciągle nam mało.
Dokąd jedziemy? Pierwszy "bilet w jedną stronę" był relacją z wyjazdu do Azji Środkowej i mozolnym powrotem do Europy przez "-stany", Rosję i Ukrainę. Tym razem znów zaczynamy z jednego ze "-stanów", ściślej Kazachstanu, by po 4 tygodniach zameldować się w Bangkoku. Zatem Jedwabny Szlak na wschód: z Astany przez Ałmaty i okoliczne góry, ujgurski Sinciang w Chinach, pustynne rubieże Państwa Środka, ale również herbaciany Yunnan tylko po to, aby na koniec zjeść Pad-Thaia na Khao-San w Bangoku.
Na jak długo? Czymże są marne cztery tygodnie wobec 3 tak pięknych i różnorodnych krajów? Spróbujemy się jednak z nimi zmierzyć i choć pewnie będzie tak jak zwykle ("szybciej, szybciej - to nie wycieczka") mamy nadzieję znaleźć rzeczywistą granicę pomiędzy Azją Środkową i Południowo-Wschodnią.
Na jak długo? Czymże są marne cztery tygodnie wobec 3 tak pięknych i różnorodnych krajów? Spróbujemy się jednak z nimi zmierzyć i choć pewnie będzie tak jak zwykle ("szybciej, szybciej - to nie wycieczka") mamy nadzieję znaleźć rzeczywistą granicę pomiędzy Azją Środkową i Południowo-Wschodnią.
Po co ten blog?
Bo fajni jesteśmy :) A tak poważnie - po wyjeździe ciężko odpowiedzieć na
pytanie "jak było". No bo jak przy jednym piwie opowiedzieć wrażenia z
kilku tygodni? Spróbujemy tego uniknąć, a po powrocie przy
piwie jedynie rozwijać najciekawsze wątki. Postaramy się informować w
miarę na bieżąco co u nas się dzieje i okrasić całość garścią
praktycznych informacji.
ach, gdybym tylko miała 2m-ce wolnego... z przyjemnością wybrałabym się w taką podróż! Na chwilę obecną pozosja mi śledzenie Waszego bloga i trzymanie kciuków za dalsze przygody :))
OdpowiedzUsuń