wtorek, 16 lipca 2013

Buchara - święte miasto Uzbekistanu

     Przyjazd do Buchary położonej między Chiwą a Samarkandą jest zazwyczaj drugim punktem programu wycieczki po Uzbekistanie. Miasto ma wyjątkowo turystyczny, jak na Uzbekistan, charakter, czyli można bez specjalnego wysiłku wskazać pojedyncze grupy przybyszów z Europy. O żadnych tłumach nie ma jednak mowy. Co ciekawe, miejscowi inaczej interpretują fakty i według nich, potencjalnych źródeł dolarów jest cała masa. Widać to szczególnie podczas szukania noclegu, kiedy we wszystkich hotelach słyszymy, że "za mniej się nie da", bo przecież takie tłumy turystów na ulicach i w ogóle tłok olbrzymi, a miejsc do spania brak... Rzecz jasna, w rzeczywistości hotele stoją puste :-)

     Buchara jest kolejnym "turystycznym" miastem z uzbeckim charakterem. Gdy wychodzi się wieczorem na główny miejski plac, grupy turystów giną pośród tłumów lokalnej społeczności - młodych par, czy kumpli spotykających się na piwo. Nie brakuje również milicjantów - tak, aby nie zapomnieć, że to Uzbekistan. Tutejsi przedstawiciele władzy są jednak zdecydowanie mniej stanowczy niż ich koledzy w Taszkencie.

     Przewodnik twierdzi, że Buchara jest najświętszym miastem Azji Centralnej. Liczba mauzoleów, medres, minaretów, (medres), meczetów (i medres) jest ogromna, a każdy budynek wydaje się być bardziej okazały od poprzedniego. Wszystkie te budowle sięgają IXw, a pamiętając, że w naszej części świata budowano wtedy lepianki, trudno pozbyć się podziwu dla tej architektury.

    Miasto jest pełne pamiątek, ale nie takich, do jakich przywykliśmy w Europie, czyli kiczu z Chin (prawdopodobnie ma to związek z prezydenckim zakazem importu towarów z tego kraju). Na straganach króluje lokalna Cepelia - ręcznie wyrabiana biżuteria, noże z wykutymi kunsztownie wzorami, jedwab i porcelana. Choć podziwianie gotowych wyrobów sprawia frajdę, nic nie zastąpi oglądania procesu ich produkcji: kolejnego płukania dywanów, malowania miniatur, haftowania czapek... Twórcy nie tylko pozwalają się fotografować, ale niekiedy nawet o to zabiegają. Co ciekawe, nie wymagają przy tym wykupienia połowy asortymentu.

      Stare centrum miasta jest nadspodziewanie ciche i spokojne. Zupełnie inaczej niż główna ulica miasta, prowadząca do bazaru: kierowcy trąbią, sprzedawcy zachwalają towar, taksówkarze namolnie proponują swoje usługi... Dodatkowo wszyscy bacznie przyglądają się jak wybieramy towar na bazarze. Od tego wrażenia podglądania nie możemy się uwolnić nawet, kiedy w kuchni naszego guest house gotujemy obiad - każdy nasz ruch śledzą cztery pary oczu: gospodyni i jej córek. Ostatecznie, niezbyt często w kuchni uzbeckiego domu gotuje się gruzińskie adżapsandali :-)

2 komentarze:

  1. Pokażcie się się na tych fajnych zdjęciach już prawie po dwóch tygodniach od wyjazdu z Zachodniego! Alfaro159

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie... A my teraz siedzimy w Brnie u Heligonki. Ale od czasu do czasu moglibyście się pokazać na tych zdjęciach =D Tomaszu czy broda juz a'la Talib? :)
    Amelka

    OdpowiedzUsuń