sobota, 26 września 2015

Czarna karta

Bardzo chcielibyśmy móc powiedzieć,  że Phnom Penh to Pałac Królewski, świątynie, dwa świetne bazary, całkiem niezłe muzeum narodowe i deptak wzdłuż rzeki. Ale niestety, Phnom Penh, bardziej niż reszta kraju musi zmierzyć się z czarną kartą swojej historii - krwawymi rządami Pol Pota i Czerwonych Khmerów. Tu bowiem znajdują się najważniejsze pamiątki tamtych czasów: więzienie Tuol Sleng zwane też S-21 i Choeung Ek - Pola Śmierci. Dzisiaj odwiedziliśmy oba, więc tych, którzy liczą na wakacyjny post przepraszamy. Bo ani temat, ani nasz nastrój taki nie jest. Dzisiaj będzie poważnie, ale nie możemy pominąć tego wątku.

Wszystko zaczęło się od wojny w Wietnamie, który po cichu wspierała Kambodża. Amerykanie po cichu zaczęli więc zrzucać bomby na Kambodżę. 2.5 mln ton bomb na kraj dwa razy mniejszy od Polski. To zmieniło państwo w ruinę. Rozpętała się wojna domowa między partyzantką komunistyczną i wojskowym reżimem. Kiedy zwycięzcy komuniści - Czerwoni Khmerzy - 17 kwietnia 1975 r, wkraczali do Phnom Penh witani byli jak wyzwoliciele. Gdyby tylko ludzie wiwatujący na ulicach wiedzieli co ich czeka...

Pol Pot przystąpił do najkrwawszego w historii i najbardziej bezwzględnego wprowadzania swojej wizji świata - komunizmu agrarnego. W ciągu trzech dni wysiedlono mieszkańców miast i skierowano ich do pracy na polach. Zamknięto szkoły, fabryki, szpitale. Stanęły samochody, pociągi, samoloty. Zniknęła własność prywatna (posiadać można było miskę i łyżkę do ryżu), zaczęto wykorzeniać religię, tradycję i więzy rodzinne. Cofnięto kraj do mniej-więcej średniowiecza. Rok Zero, nowy projekt człowieka. Demokratyczna Republika Kampuczy.

Ludzie zaczęli umierać: z głodu i chorób. I rąk swoich rodaków. Śmierć czekała na każdym kroku. O partyzantkę przeciwko nowej władzy posądzony mógł być każdy - intelektualista, mieszkaniec miasta, inżynier. Jeśli ktoś znał obcy język, nosił okulary lub miał nie spracowane dłonie - wystarczyło, żeby z całą rodziną umieszczono go w więzieniu, takim jak Tuol Sleng. Z 20 000 osób przeżyło je ledwie 11, w tym 4 dzieci. Po wielomiesięcznych torturach, osadzonych przewożono na dawny chiński cmentarz - Choeung Ek. To była ich ostatnia droga. Tam każdy z nich spotkał swojego oprawę twarzą w twarz - naboje były drogie, więc śmierć zadawano narzędziami rolmiczymi i pałkami. Horror. Współcześnie zielone, porośnięte drzewami pole, po deszczach wciąż ujawnia kolejne kawałki kości.

Kres ludobójstwu położyli Wietnamczycy, 19 stycznia 1979 r zajmując Kambodżę. Trwający 3 lata, 8 miesięcy i 20 dni terror Czerwonych Khmerów kosztował życie - według różnych obliczeń - od 1 do 3 mln osób. Spośród 7 mln zamieszkujących Kambodżę. Zginęło ponad 25% ludności, kraj był w ruinie. Odsuniętych od władzy komunistów zaczęło wspierać USA, Wielka Brytania, Chiny... Winni ludobójstwa dopiero niedawno zostali postawieni przed sądem, a sam Pol Pot zmarł w wieku 73 lat. Część jego ofiar nie przeżyła nawet roku.

Próbujemy zrozumieć - jak i dlaczego. Ale nie umiemy. Możemy tylko chodzić po korytarzach szkoły zmienionej w więzienie i zapamiętać tragedię sprzed 40 lat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz