poniedziałek, 29 września 2014

Makaron, ryż i cała reszta, czyli o jedzeniu słów kilka

Gdzie i co zjeść? To proste: trzeba znaleźć miejsce z którego nieźle pachnie. Potem trzeba sprawdzić czy siedzi tam dużo miejscowych. A na koniec trzeba wypatrzeć na czyimś talerzu coś co wygląda tak, jakbyśmy chcieli to zjeść i zakomunikować gestami rąk, że chcemy takie samo, najlepiej dwa razy.

Czasem jest prościej: wystarczy zatrzymać się przy straganie rozłożonym bezpośrednio na ulicy i potwierdzić, że jest nas dwójka. W efekcie dostaniemy dwie plastikowe miski pełne czegoś, czego nie umiemy nazwać, a co zawsze jest genialne.

Luksus zamawiania "z karty", przeważnie wpisanej bezpośrednio na ścianie trafia się stosunkowo rzadko, ale sprawia, że poznajemy nazwy różnych dań i zaczynamy zamawiać świadomie. Oprócz nazw potraw, przyswajamy inne słowa: makaron, ryż, kurczak, ryba, słodkie, a przede wszystkim: ostre.

Kuchnia Azji Południowo-Wschodniej słynie jako jedna z najlepszych na świecie. Świeżo przygotowane, przeważnie krótko smażone na mocnym ogniu makarony, intensywne buliony rybne, kwaśno-ostre zupy złagodzone mleczkiem kokosowym, a wszystko mocno doprawione i pełne przypraw. Kulinarnego obrazu dopełniają niezliczone wariacje na temat pierożków dim-sum czy sajgonek w dzielnicach chińskich i potrawki curry w hinduskich częściach miast. Słowem: pełne bogactwo smaków, którego nigdy nie ma się dość.

W wersji dla pesymistów można to ująć nieco inaczej: Wszystko sprowadza się do smażonego makaronu lub makaronu w zupie, albo potrawki z ryżem lub bulionu podanego z miską ryżu. Trzy razy dziennie: na śniadanie, obiad i kolację. Wszędzie kluski lub ryż.

My jednak do kulinarnych pesymistów nie należymy i musimy podkreślić, że każde danie smakuje mimo wszystko inaczej i jest po prostu fenomenalne :-)

W ramach narzekania dodajmy tylko, że jedzą tutaj niewiele warzyw (wyłączywszy papryczkę chilli), chleb znają jedynie tostowy, najtańszy jogurt kosztuje 10 zł, ser żółty uważają za coś obrzydliwego, a najpopularniejsze napoje bazują na syropie z trzciny cukrowej.

Ale i tak ten obszar podbił nas kulinarnie i zakochaliśmy się w rozłożonych co krok straganach, gdzie za 4-5 zł można zjeść absolutnie wszystko i poznać multum nowych smaków. Prawdopodobnie nasze plecaki wrócą do domu pełne składników do różnych dań, a my zaczniemy teraz nadużywać przypraw :)

1 komentarz:

  1. mniam, mniam, wygląda to wspaniale, a Wasz opis pobudził mój apetyt - może dzisiaj kuchnia azjatycka? - fajnie macie

    OdpowiedzUsuń