piątek, 3 lutego 2017

A może znowu jakaś Azja?

Marzec 2016. Telefon.

- Robimy coś w lutym przyszłego roku? Jest promocja urodzinowa Cebu Pacific. Można lecieć z Dubaju do Manili i z powrotem za dwie stówy.

- Daj mi tylko sprawdzić kalendarz. Może akurat są wtedy ferie...

I tak o to kupiliśmy w zeszłym roku bilety z Dubaju do Manili. Kilka dni później dodaliśmy do tego zestawu loty z Pragi do Dubaju i z powrotem i już skroiła nam się niezła ucieczka od polskiej zimy. Jeszcze tylko poczekać na jesienną promocję AirAsia i można układać plan :) A że ta trafiła się akurat kiedy spaliśmy pod namiotem na Jurze, kiedy do głowy przychodzą "najlepsze" pomysły, dodatkowych biletów kupiliśmy całą masę.

W skrócie: 15 dni, 6 lotnisk, 4 wyspy, 3 kraje, 2 megamiasta i jedna okazja, by to wszystko ogarnąć.

Zaczynamy od śniadania w Pradze by kolację zjeść już w Dubaju. Potem cały dzień na zwiedzanie miasta i samolot do Manili. A później? Szybciej, szybciej - to nie urlop. Tarasy ryżowe w Górach Ifugao, postkolonialne Cebu, czekoladowe wzgórza na Bohol i 3 dni na rajskim Palawanie z obowiązkowym pływaniem kajakiem po Morzu Południowochińskim.

W międzyczasie zamierzamy raczyć się filipińskim rumem (oby bez filipińskiej choroby) i narzekać na - jak zwykle - przeładowany program, do którego i tak pewnie coś dorzucimy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz